Oznacza to, że dyskomfort fizyczny, zmuszający ich do tego, by uświadomili go sobie lub odwiedzili lekarza, musi być w ich wypadku większy niż u kobiet. Po drugie, mężczyźni przyznają się do tego, że do perfekcji opanowali sztukę zaprzeczania istnieniu jakichkolwiek problemów związanych z własnym zdrowiem. Ponad 60% respondentów odpowiedziało, że kiedy pojawia się u nich jakiś wywołujący zmartwienie, lęk lub irytację problem zdrowotny, starają się o nim jak najszybciej zapomnieć. Prawie każdy z ankietowanych krytykował siebie za ten niebezpieczny sposób podchodzenia do własnego zdrowia, wyrażając opinie w rodzaju: „Byłoby mi głupio, gdyby okazało się, że zamartwiam się bez powodu, i dlatego nie daję lekarzowi okazji do tego, by się ze mnie śmiał tak jakby rzeczywiście mogło mu być do śmiechu”. „Wiem, że to głupie, ale nie znoszę myśleć o lekarstwach i zastrzykach i dlatego zawsze chcę, by moje dolegliwości fizyczne ustąpiły same z siebie”. „Nie powierzam swego zdrowia pieczy lekarzy. Wniosek z tego, że nikt nie ma nad nim pieczy”.