Można by sądzić, że w wypadku kobiet, które pracę w domu łączą z pracą zawodową, pomieszanie ról będzie zjawiskiem równie częstym jak w przypadku mężczyzn. Tymczasem w latach dziewięćdziesiątych dla kobiety pozostającej w związku małżeńskim źródłem stresu jest nie pomieszanie ról, a ich zwielokrotnienie. Jej role się nie zmieniły po prostu przybyło ich i teraz piętrzą się przed nią. Współczesna mężatka wie, że jest żoną, że zazwyczaj pracuje na pełnym etacie, a na dodatek często wychowuje dzieci. Jej problem nie polega jedynie na tym, że oczekuje od siebie, iż jest w stanie równocześnie spełniać wszystkie trzy role, ale że zaangażuje się w każdą z nich całkowicie. Biorąc na siebie coraz więcej zadań, staje się „wołem roboczym” i wkrótce nie ma już czasu dla siebie. Ponieważ role mężczyzn ciągle się zmieniają, całkiem możliwe, że za dziesięć lat mężowie narzekać będą z tego samego powodu co dzisiaj ich małżonki. Badania małżeństw przeprowadzone przez Sarah Rosenfield pokazują nam, że w sytuacji, gdy zarobki żony przekraczają dochody męża i gdy praca zawodowa obojga wymaga, by dzielili między siebie znaczną część obowiązków domowych, u mężczyzn pojawiają się oznaki obciążenia psychicznego, takie jak wzrost zniechęcenia, depresji i lęku, czyli innymi słowy te same problemy wynikające z nadmiernego obciążenia obowiązkami, jakich doświadczają dzisiaj kobiety!