Niektórzy ojcowie zwierzają się, że strasznie boją się dni odwiedzin, ponieważ mają wrażenie, że przychodzące do nich dzieci to tylko goście. „Jaką rozrywkę im zapewnić?” „Co kupić?” „Co lubią jeść?” „Co czują w związku z tymi wizytami?” „A może wolałyby w tej chwili być ze swymi kolegami i koleżankami?” Jakież to odmienne uczucie od tego, które rodził znajomy okrzyk: „Mamo, tata wrócił z pracy!” Poczucie dyskomfortu nie ogranicza się wyłącznie do weekendów. Ojcowie dzwonią do dzieci i w ciągu tygodnia tylko po to, by usłyszeć, jak ich pociechy odpowiadają monosylabami na pytania, dając tym samym do zrozumienia, że wolałyby w tej chwili oglądać telewizję. Ojcowie planują wycieczki i niespodzianki, a zamiast tego słyszą, jak dzieci odpowiadają znudzonym głosem, że dokładnie to samo robiły w zeszłym roku ze swoją klasą. Ojcowie bez przerwy powtarzają sobie, że ich dzieciom z pewnością lepiej jest z mamą i rodzeństwem aniżeli z nimi, by następnie starać się przekonać samych siebie, że to prawda. Podczas gdy u kobiet źródłem stresu jest konieczność zawiadywania domem bez ojca, dokładnie tyle samo rozwiedzionych mężczyzn doświadcza stresu na skutek starań, by być dobrym ojcem na odległość.