Oczywiście przyzwolenie na to, by czuć się przybitym, nie oznacza zgody na odgrywanie się na całym świecie za swoje męczeństwo. Systematyczna praca nad eliminowaniem skutków stresu w naszym życiu obejmuje poszukiwanie rozwiązania własnych problemów, pracę nad samoświadomością, realistyczne działania, ćwiczenia, a nawet techniki relaksacyjne. Wyładowanie stresu w taki sposób, jak zrobił to Manny, dostarcza tylko chwilowego katharsis nierzadko naszym kosztem lub kosztem kogoś innego. Weźmy taki oto przykład: Trzydziestotrzyletni Scott jechał na spotkanie z jednym z nowych szefów zakładu i po drodze złapał gumę. No tak, teraz nie tylko się spóźni, ale jeszcze umorusa. Przeklinając na czym świat stoi, zjechał na bok, trzasnął drzwiami i zaczął zmieniać koło. Oczywiście spóźnił się i nie dostał stanowiska, na które liczył. Wrócił do domu, pragnąc znaleźć kogoś, na kim mógłby się wyładować. Tak długo szukał pretekstu, żeby się wywrze- szczeć, aż go znalazł. Wmówił sobie, że zaczęła żona, by dopiero później, na spokojnie, zmienić zdanie. Nie rozwiązał problemu, który leżał u podstawy wszystkiego, a zamiast tego przysporzył sobie dodatkowych kłopotów. Teraz żona była zła na niego, doszukując się we wszystkim zaczepki, on zaś czuł się dotkliwie samotny, przytłoczony własnym nieszczęściem i poczuciem winy.